Chyba każdy kierowca stoi lub kiedyś stał przed dosyć poważnym dylematem związanym z wyborem samochodu. Przez długie lata polska motoryzacja, delikatnie mówiąc, była uboga. Po drogach poruszały się niemal wyłącznie auta z silnikami benzynowymi. Nic więc dziwnego ze po otwarciu granic Polacy zakochali się w dieslach. Zwłaszcza przez ostatnie kilka lat ta niczym nieograniczona miłość wyraźnie wygrywa ze zdrowym rozsądkiem i ekonomią. Praktycznie każdy kierowca chce mieć oszczędnego i dynamicznego diesla pod maską.
Wszystko na pierwszy rzut oka, układa się przez kilka początkowych tygodni, miesięcy wręcz koncertowo. Pracujący pod maską silnik wysokoprężny zapewnia więcej niż wystarczającą dynamikę zarówno w ruchu miejskim, jak i w trasie. Wysoki moment obrotowy niezwykle ułatwia chociażby wyprzedzanie, a przy tym zużywa niewielkie porcje oleju napędowego.
Jest i druga strona medalu, czyli koszty serwisowania. I właśnie o tej bardzo istotnej kwestii zapominają kierowcy kupujący auto z dieslem bez większego zastanowienia. Kiedy zatem zakup diesla nie ma najmniejszego sensu?
Życie w mieście
Spora grupa kierowców większość czasu za kółkiem spędza w mieście, pokonując każdego dnia tylko drogę do pracy, szkoły lub na zakupy – rzecz jasna w wiecznych korkach. Takie warunki zarówno w teorii, jak i w rzeczywistości okazują się szkodliwe dla nowoczesnego diesla wyposażonego w filtr cząstek stałych. Jak pewnie wiecie, to znienawidzone przez kierowców pro-ekologiczne urządzenie, poza generowaniem wysokich kosztów oczyszcza spaliny z niedopalonych cząstek paliwa (tyle dobrego). Niestety, tylko w trakcie jednostajnej, szybkiej jazdy (najlepiej autostradą) filtr oczyszcza się. W mieście zapycha się w bardzo krótkim czasie, wymagając ingerencji – często autoryzowanego serwisu. Kolejnym argumentem przeciw dieslowi w mieście są częste rozruchy i zatrzymania szkodzące turbosprężarce.
Byle taniej!
Po dziś dzień, w krajach zachodniej Europy, samochody z silnikami diesla wybierają kierowcy, którzy przemierzają rocznie ogromne dystanse. Dzięki wyraźnie niższemu spalaniu w porównaniu z benzynowymi odpowiednikami (około 25% mniej), nawet ich wyższa cena nie stanowi problemu. To się po prostu bardzo opłaca! Niestety w Polsce po diesle sięgają wszyscy “oszczędni” kierowcy. Cóż, prawie każdy przy okazji pierwszej typowej dla wysokoprężnego silnika wymianie lub naprawie przeklina cały świat i obwinia innych za wysokie ceny części zamiennych i fachowej obsługi. Trzeba było myśleć zawczasu – chciałoby się rzec.
Zimna kalkulacja okazuje się bezwzględna dla ropniaków, nawet tych stosunkowo niedrogich w serwisowaniu. Nie mają one najmniejszych szans z silnikami benzynowymi współpracującymi z instalacją gazu LPG. Nawet doliczając coroczne rachunki za regulację instalacji, ewentualne naprawy całego układu, a w końcu większe o 10-15% zużycie (tańszego) paliwa, diesel przegrywa z kretesem. Na sam koniec przypomnę tylko, że benzyna+LPG sprawdza się także bezproblemowo w mieście!
Gdy poszukujesz taniego i zadbanego auta
Wybierając nowy samochód jedynym ogranicznikiem jest nasz budżet (rzadziej żona). Niestety, dysponując niewielkimi finansami musimy posiłkować się zasobami rynku wtórnego, co dla wielu kierowców oznacza tylko jedno – ponownie kupię tanie, ale zniszczone auto. Nic bardziej mylnego! Przecież nawet za około 10 tysięcy złotych z łatwością znajdziemy zadbany egzemplarz. Musi on jednak spełniać jeden kluczowy warunek. Bez niego poszukiwania mijają się z celem. Musi mieć silnik benzynowy zamiast pożądanego przez większość diesla. W przeciwnym razie możemy pożegnać się z atrakcyjna ceną zakupu (przecież diesle mocno trzymają wartość), a także z wiarygodnym i relatywnie niskim przebiegiem. Chyba nie uwierzymy w zapewnienia sprzedawcy, że samochód klasy średniej z dieslem przez dwanaście lat pokonał jedynie 200 tysięcy kilometrów?
Czy dobry? Tego nie wiem. Na pewno ciekawy, przynajmniej dla mnie.
Super strona i jeszcze lepszy artykuł. Ciekawy, przemyślany, nowatorski.
Czekam na więcej
Ciekawy artykuł. 🙂